Tak, ja wiem, że jest listopad. Wiem, że za oknem szaro- buro i że temperatura nie nastraja do pieszych wycieczek, ale właśnie może dlatego postanowiłyśmy z Liluśką dziś zaproponować Wam wycieczkę, taką prawie górską. A gdzie? A do schroniska Kudłacze. Byliśmy tam w zeszłym roku w grudniu, zaraz po Świętach, dlatego spokojnie możemy polecić tą wycieczkę nawet na krótki, jesienny dzień. Na spacer po niedzielnym śniadaniu.
Naprawdę mieszkamy w świetnym miejscu. 30 minut jazdy samochodem i jesteśmy w Porębie, parkujemy na sporym parkingu na końcu wsi i stamtąd znaki pokazują 1,45 h do schroniska. My do schroniska dotarliśmy w 1,10 a szliśmy wtedy z 5 letnią Lilką. Liluśka jest naprawdę wytrzymałym stworzeniem. Nie dość, że jak zwykle pilnowała, żebyśmy nie zgubili szlaku – to jej odpowiedzialność, to jeszcze atrakcją dla niej są biegi – więc biegamy. Cały czas wspierając się pomiarem dystansu i czasu, decydujemy ile biegniemy.
A samo schronisko? Niesamowicie urocze miejsce. Spokojne. Aromatyczny bigos, z pewnością ze śliwką bo z takim specyficznym kolorem. Dla Lil przepyszna szarlotka a pod schroniskiem……..plac zabaw!!
Można sporo różnych i ciekawych tras z tego miejsca rozpocząć.
Do samej Poręby można zejść „drugą stroną” zielonego szlaku. My wróciliśmy tą samą trasą, którą wyszliśmy, bo jednak był grudzień i ciemno robi się wcześnie a wychodziliśmy ze schroniska po 14.
A przy okazji, chodzicie z dziećmi po górach? Jeśli nie, to ogromnie do tego zachęcamy! Lila jest już całkiem sprawnym piechurem. Początkowo pokonywała górskie trasy wspierając się nosidłem na wytrzymałych Tatusiowych plecach, ale od jakiegoś czasu wędruje sama. Ma już na swoim koncie 7 zdobytych szczytów do Korony Gór Polski (w ostatnią sobotę zdobyła Skrzyczne) i sporo innych bliższych i dalszych również. Pewnie co jakiś czas będziemy proponować kolejne wycieczki.
Jak więc zmotywować dziecko do wycieczki w góry? Hmm myślę, że prawie ekspertami w tym temacie już jesteśmy 🙂 Oczywiście mamy książeczkę PTTK, gdzie Lila zbiera w schronisku pieczątki. To ona pilnuje szlaku i szuka jego oznaczeń. U nas zdecydowanie sprawdzają się trasy, gdzie są kamienie i „trzeba się wspinać”, a podczas tych „nudniejszych” czyli leśnych urządzamy sobie np. biegi i podbiegi (tu wszelkie sprzęty mierzące czas i dystans, wyposażone w GPS mogą się przydać). Mamy też ze sobą lupę i podglądamy różne żyjątką, a w lecie naszym „paliwem” na szlaku są jagody, jeżyny i inne leśne dary.
Jak jeszcze można wycieczkę na Kudłacze wykorzystać? Jeśli wybierzecie się teraz to wykorzystajcie spacer na zebranie jesiennych skarbów. A potem zaproście do domu Panią Jesień. Jaką dużą Panią Jesień zapytacie? Taką jak dziecko! Nasza tegoroczna, domowa Pani Jesień ma dokładnie 127 cm. Rośnie porządnie z roku na rok. Liście, kredki, plastelina, farby i fantastyczne zajęcie na pochmurny jesienny dzień. Do stworzenia Pani Jesieni wielkości dziecka my najczęściej wykorzystujemy papier w rolce, ale równie dobrze można skleić ze sobą kartki z bloku i spędzić fantastyczny, kreatywny czas.
[Not a valid template]
Informacje Praktyczne:
- http://www.kudlacze.pttk.pl/
- Chcąc wyruszyć z Poręby najlepiej w nawigacji wpisać Trzemeśnia – poręba to następna miejscowość a że Poręb w okolicy mnóstwo to nazwa może być myląca
- Dla kogo? Dla każdego – małe nóżki dadzą spokojnie radę, a i w nosidle czy huście bez problemu można dzieciaczka wnieść
- Papier w rolce – IKEA